Po prostu PBF. Możesz się wcielić w jedną z wielu postaci...
Nic ciekawego... Po prostu plac... Zwierzęta dobrym słuchem mogą usłyszeć, co dzieje się w środku. Zaś zwykli ludzie nie mają na to szans.
Miejsce to jest wyłożone kostką, a wokół co jakiś czas rośnie jedno malutkie drzewko posadzone specjalnie w owym miejscu. Jeżeli się zawróci, w niedługim czasie można dojść do osiedla. Przed sobą ma się siedzibę ZGG. Po lewej jest parking, a dalej rynek oraz fabryki. Na prawo zaś - zoo.
Można sobie tu stać i robić co się chce, bowiem dopiero przy wejściu do siedziby sprawdzają dokumenty i tego typu rzeczy. Dodatkowo kamery nie kamerują to miejsce dopiero od połowy w stronę siedziby. Ludzie, sprawdzający dokumentację przy wejściu, także rzadko tu spoglądają.
Offline
Białowłosa stanęła prawie na środku placu. Jednak zrobiła to na tyle daleko, aby kamery jej nie zobaczyły. Miała szczęście, iż słońce świeciło z naprzeciwka, dzięki czemu jej cień także był nieuchwytny dla kamer. Lekko wysunęła kocie uszy spod czapki, zaczęła słuchać i notować. Nigdy wcześniej nie słyszała głosów ze środka... To było ciekawe przeżycie... Niby nic, a jednak... Dowiedziała się, iż w środku prawdopodobnie odbywają się wyczerpujące treningi zwierząt jak i ludzi pracujących dla ZGG. Nic dziwnego, że zwierzęta mają mniejsze szanse... Przecież one z reguły nie trenują i polegają na własnych umiejętnościach...
- A właśnie.. też musiałabym poćwiczyć... - szepnęła do siebie, zamykając notatnik. Rozejrzała się wokół, wypatrując jakiejś ławki. Jest. Skierowała swe kroki w jej kierunku. Usiadła. Była idealnie naprzeciw budynku. Stąd wszystko było takie łatwe do obserwacji... Wyciągnęła szkicownik i ołówki, a następnie zaczęła szkicować mundury członków ZGG ze szczegółami. Niektóre różniły się tylko długości rękawów czy też ilością przypiętych odznak, które z resztą także szkicowała. Miala ich małą kolekcję, a w większości znała powód ich dodania. Jedną odznakę posiadali wszyscy lub przynajmniej znacząc większość członków ZGG - dostawali ją za zabicie czy też złapanie pierwszego zwierzęcia w karierze. Przywiązywano do tego dużą wagę... Od owego zabitego się zwierzęcia zależał bowiem start w organizacji. mogłeś zabić wolne zwierzę, które było ogromne i zaczynać od początku, lub też nawet najmniejsze, które dużo znaczyło dla kogoś tobie bliskiego - wtedy zacząć mogłeś od wyższego szczebla... Skończyła. Przewróciła stronę i rysowała dalej... Tym razem budynek z najmniejszymi szczegółami, z każdym pęknięciem z ścianie, z każdym światłem świecącym się w danym oknie...
Offline
Skończyła. Nareszcie... Trzepnęła ręką... Bolała niemiłosiernie, ale warto było... Spojrzała na wejście... Zauważyła, iż Emily i jej lwica właśnie wychodzą. Pośpiesznie zamknęła szkicownik i schowała go do torby razem z ołówkami, po czym podniosła swój 'bagaż' i przełożyła go przez ramię. Wstała i szybkim ruchem poprawiła czapkę, by jej uszy były niewidoczne. Emily była ostatnią osobą, której chciała wyjawić co się z nią stało...
Offline
- O! Cześć! - przywitała białowłosą niebieskooka - Co tu robisz? - zapytała podejrzliwie. Akuma, która była na smyczy usiadła. Wprawdzie nie miała ochoty rozmawiać, bo była zmęczona, ale cóż. Musiała przynajmniej uszanować opiekunkę. Rzuciła tylko błagalne spojrzenie w jej kierunku i nienawistnym wzrokiem zmierzyła Sakebi.
Offline
- Dobry - przywitała się. - Nic ciekawego... Musiałam się trochę przewietrzyć i skorzystać z ostatniego wolnego dnia weekendu - oznajmiła z uśmiechem. Skłamała... Musiała... No bo przecież nie powie jej, że szkicowała budynek ZGG i ich mundury, prawda? No... To byłoby zbyt ryzykowane.
- A ty? - w rzeczywistości wiedziała, ale zapytała tylko dlatego, że wypadało...
Offline
- Idę się rozerwać! - powiedziała z uśmiechem.
- To może pójdziesz z nami. Będzie fajnie... - po raz pierwszy Akuma nie skierowała wrogich słów do białowłosej co bardzo ją zdziwiło, ale dziewczyna nie dała tego po sobie poznać...
Offline
- Rozerwać? Co macie namyśli? - spytała zaciekawiona. najbardziej bała się, że chcą iść polować na jakieś zwierzęta. - Obiecałam matce pomóc, ale może mi wybaczy... - oznajmiła z uśmiechem.
Offline
- Super! To do parku! - zawołała z radością lwica. Od razu pociągła opiekunkę - Muszę wypróbować to czego się dziś nauczyłam - stwierdziła radośnie.
- Chodźmy! - powiedziała Emily wskazując głową na park. W jednej ręce trzymała swój karabin na chipy a w drugiej smycz Akumy.i
Offline
- Jesteśmy! - stwierdziła szatynka stając na placu. Po ich lewej stronie zbierała się już grupa członków ZGG. Dziewczyna pociągła przyjaciółkę za rękę i weszła do budynku. W środku podała jej jakiś mundur, a także broń. Po czym przyjaźnie się doń uśmiechnęła. Przebrane wyszły z budynku, gdzie czekała na nie reszta członków, a także Akuma.
Offline
- Kiedy ja nie chcę - wyszeptała niesłyszalnie, dla normalnego człowieka po prostu ruszyła ustami... Jednak ktoś z niezwykle dobrym słuchem mógł usłyszeć jej słowa.
- Dziwnie się czuję w tym... czymś - stwierdziła, patrząc na mundur. Nie lubiła go... Bardzo go nie lubiła... Nie podobał jej się z wyglądu, jednak to pewnie dlatego, że była przeciwna ZGG. Był też dla niej nieco nie wygodny. - Myślałam, że będę tylko patrzeć - oznajmiła znajomej.
Offline
- Daj spokój... Fajnie będzie, ale najpierw musisz sobie zwierzaka wybrać - zaśmiała się szatynka w odpowiedzi. Akuma siedząca już przy grópie miło się do niej uśmiechnęła i dodała:
- Może jakiegoś znajdziesz na ćwiczeniach...
Offline
- Wybrać zwierzaka, co...? Sama nim jestem... - szepnęła. Jakiś facet cały czas coś nawijał, ale nie słuchała go zbytnio. Skupiła się na oglądaniu szczegółów. Dokładnie przyjrzała się broni. Była jakaś dziwna, z resztą... Nigdy nie trzymała tego typu narzędzi w rękach... Chyba jedyną bronią był nóż, którego właściwie nie można było porównywać z tym, co aktualnie miała w dłonisch.
Offline
- Oki... Idziemy do parku... - stwierdziła szatynka widząc, że reszta grupy zmierza w tamtą stronę. Można się było, że ona również nie słuchała. Akuma uważnie przyglądała się białowłosej i z uśmiechem oznajmiła:
- To może wreszcie jakieś zwierze raczy stanąć po naszej stronie... Ta walka z nimi nie jest wcale taka konieczna - szepnęła lwica.
Offline
- Niekonieczna, hm? - spytała zaczepnie, uśmiechając się wywyższająco. - Co masz na myśli? Walka zawsze istniała... - mówiła, idąc za przyjaciółką. - Śmierć zawsze dręczyła istoty żywe... A wojna... Nie ma końca, zawsze znajdzie się miejsce, gdzie jest chociażby najmniejszy spór - oznajmiła, nie racząc obdarzyć Akumy chociaż jednym swoim spojrzeniem. - Chociaż istnieli idoci, którzy wierzyli, iż może nastąpić pokój - dodała i tym razem uśmiechnęła się sztucznie, ale miło do lwicy.
Offline